Pryvitańnie ad hienerał-pałkoŭnika
Pad ściaham Eŭrarehijonu źbiralisia ŭsie, chto nie palenavaŭsia pryjechać u Horadniu sa svaimi kaŭbasami, syrami, navat z čarniłami… Piša ŭ svaim błogu Siarhiej Astraviec.
Padzieja adbyvałasia pad biełym ściaham ź zialonaj emblemaj i trochmoŭnym nadpisam: “Euroregion Niemen-Nemunas-Nioman”. Cikava, jak u dušy reahavała čynoŭnickaja płojma, kali musiła defilavać paŭz bliskučyja vitryny z harełačnym asartymentam? Čynoŭnickaja duša siońnia dla ciabie amal zahadka. Pamiatajecca, trapiŭ na vyjaznoje mierapryjemstva z haradzienskimi čynoŭnikami — jakraz pieršaje paśla harbačoŭskaha ŭkazu. Jak ža jany ablizvalisia, kali ŭzhadvali, što da hetych dzion na kožnym abjekcie čakaŭ pačastunak z mocnymi napojami. U ich usio u vačach bačna było, na tvarach adlustravana!
Ale vierniemsia ŭ Horadniu siońniašniuju. Mocny viecier rvaŭ ściahi, kali havarylisia pramovy ŭpierad, jak pierarezać tradycyjna čyrvonuju stužku. Tak było letaś, tak było ciapier. Adno adroźnieńnie: u minułym hodzie čynoŭniki radavalisia ŭ mikrafon, što znoŭku kirmaš eŭrarehijonski ŭ horadzie, a praz vulicu ekskavatar rujnavaŭ mocnuju 70-hadovuju kamianicu ŭ styli kanstruktyvizmu. Kab ludzi pamienš aburalisia, niadaŭna na jaje miescy zrabili klumbu.
Kali časam hladzieŭ rasiejskaje telebačańnie, zaŭždy mižvoli dumałasia pra tamtejšych načalnikaŭ ź biełaruskimi proźviščami i navat tvarami, jakija taksama niaredka vyłučajucca z ahulnaj maskoŭskaj masy. Voś, naprykład, były kamandujučy ichnich pavietrana-desantnych vojskaŭ hienerał-pałkoŭnik Špak. Ciapier jon Razanski hubernatar, tam ža, zdajecca, i navučajuć aficeraŭ dla PDV darečy. Dyk voś, vitryny razanskija na haradzienskim kirmašy byli samyja bolšyja, choć hubernia dačynieńnia da Eŭrarehijonu nia maje. Ale, dalboh, pryjemna było słuchać pryvitańnie ad hienerała Špaka. Jahony pradstaŭnik havaryŭ, što hienerał — biełarus, što isnuje tam biełaruskaja hramada i niakiepska pačuvajecca.
Raptoŭna ty apynuŭsia nie siarod publiki, a spamiž čynoŭnikaŭ. Nijakavata krychu, ale taksama ciažka strymać uśmiešku. Kalažanka pakazała zdymak: ty trapiŭ u kadar razam ź imi. Jany tyja ž samyja savieckija, ale krychu inšyja. Jany pa-raniejšamu hładkija, ale adprasavanyja, vyhalenyja i ci napałochanyja ŭnutry, ci paprostu hatovyja da luboj kamandy. Chvalujucca: ci ŭsie tancory, pieraličvajuć ich, vyjšli na viecier, kab być napahatovie i paśla zakančeńnia pramoŭ vyskačyć ź lavonichaj ci z hapakom abo z cyhanačkaj.
Ach, jašče: pajšoŭ paŭziraŭsia na naviutki fantan z paliravanaha hranitu, ciapier ich u horadzie niekalki, navat, bač, na stadyjonie. Stadyjonie na kolišnich habrejskich mohiłkach. A pierad fantanam bliskučyja novyja aŭto, ułučna sa “Skakunom”, dasłanym nam dla zborki Achmedam. Cikava, ci ŭdała my na im paharcujem, ci daloka daskačam? Ale žy vybaru nie pakidajuć: rycara pachavali, a kania ŭ šachtu addali, chaj ślepnie, aby nichto nia bačyŭ.