«Paznajomiłasia z tureckim vajskoŭcam praź internet. Praź miesiac razam siadzieli nad asmanska-biełaruskim słoŭnikam Sokałava-Vojuša»
Pra biełaruskaje ŭ Turcyi, znajomstva z Płasida Daminha i svajo kachańnie vydańniu «Salidarnaść» raskazała muzyka i śpiavačka Taćciana Hrynievič.

— Mo pačnu ź niezvyčajnych momantaŭ. Niadaŭna ŭbačyła ŭ fejsbuku abmierkavańnie pra internetnych machlaroŭ, jakija, prykryvajučysia pryhožymi fotkami, robiać svaju niadobruju spravu. I na rozum pryjšło toje, što adrazu i pra Sabry ja padumała: heta štości z toj ža sieryi… Bo fotki byli ŭsie takija, jak na padbor: vajskoviec na bajavych zadańniach…

Ale akazałasia, što Sabry — vielmi prystojny čałaviek, i ŭžo praź miesiac znajomstva my ź im anłajn siadzieli ŭdvoch nad asmanska-biełaruskim słoŭnikam Siaržuka Sokałava-Vojuša.
— To-bok šmat dziaŭčat afierysty praź internet razvodziać, a vy ź jaho dapamohaj znajšli svoj los?
— Tak i jość. Pa razmovie ž adrazu bačna, jaki pierad taboj čałaviek. Sabry pisaŭ biez nastupu, vielmi kulturna i na dobryja temy. Razmaŭlali pa-turecku, ja jašče da našaha znajomstva pačała vučyć tureckuju movu.
— Jak zrazumieła pa vašych dopisach u fejsbuku, Sabry ŭratavaŭ vas ad represij 2020-ha, paklikaŭšy da siabie…
— Tak, paśla ŭsich situacyj, jakija adbyvalisia ŭ 2020-m, Sabry zabraŭ mianie ŭ Stambuł. Kali ja tolki pryjechała, dumała, što praz paru miesiacaŭ viarnusia ŭ Minsk, bo adrazu byŭ nabyty kvitok tudy i nazad. Ale mama skazała: «Nie jedź».
A praz try miesiacy mamy nie stała. I tata skazaŭ nie jechać na pachavańnie, bo mama tak kazała. Tamu ja nie pajechała i dasiul tut zastajusia. Dušeŭny bol i ślozy ŭvieś čas. Nibyta i chočacca dadomu, da taty, i na mahiłku da mamy. Ale razumieješ, što tam užo ničoha z raniejšaha žyćcia nie zastałosia.
Kaniešnie, kaliści my vierniemsia. Ale zaraz razumieju, što heta niebiaśpiečna, i što tam dla mianie zaraz adna vialikaja pusteča.
12 hadoŭ ja śpiavała ŭ Fiłarmonii ŭ kamiernym chory, razam z kapełaj «Na Taku» i kłubam «Sita» adradžali biełaruski narodny taniec (u kapele ja hrała na skrypcy i trubie), abjechali bahata biełaruskich škoł z vystupami, niesučy luboŭ da biełaruskaha słova i pieśni.
Da 2020-ha ja zrabiła 15 dyskaŭ. Heta byli i 2 dziciačyja albomy, jakija my zrabili z dudarom Źmitrom Sidarovičam i našymi dziećmi, a ŭžo dla treciaha dziciačaha alboma aranžyroŭki rabiŭ moj padrosły syn.
Dva dyski zapisali z paetam i vybitnym śpievakom Siaržukom Sokałavym-Vojušam (jahonyja pieśni i pierakłady). Try dapamožniki dla škoły — vieršy, jakija vučacca na pamiać, vieršy, jakija vyrazna čytajucca, i hałasy paetaŭ (60 hałasoŭ na adnym nośbicie). A jašče atrymaŭsia dapamožnik pa biełaruskich narodnych tancach.
«Susiedzi raptam pačali skardzicca, i adnojčy da nas pryjšła palicyja»
— I voś u 2020-m, ź vielmi aktyŭnaha žyćcia, ja pryjazdžaju ŭ Stambuł i… tut ničoha niama. U dadatak kavid, karancin, na vulicu vychodzić nielha.
U Sabry była hitara, nabyli skrypku, a potym i pijanina. Ja zajmałasia doma, ale susiedzi raptam pačali skardzicca, i adnojčy da nas pryjšła palicyja. Skazali, što ścieny tonkija, tamu doma śpiavać nielha.
I ja takaja ŭ rospačy: «Sabry, što budziem rabić?» Na što jon prapanavaŭ schadzić u kulturnicki centr, kštałtu našaha doma kultury.
Razumiejecie, što budzie, kali ŭ nas u Biełarusi niejki zamiežnik pryjdzie i skaža: «Dajcie mnie kłas, chaču śpiavać»? Ale mnie dali, i ja kožny dzień, akramia vychodnych, užo 5 hod tam zajmajusia.
— Ci byŭ u vas sumnieŭ: jechać da kavalera ŭ Stambuł ci, jak bolšaść, u Varšavu ci Vilniu?
— Sabry pryjaždžaŭ da mianie ŭ Biełaruś jašče da 2020-ha. Jon pryjechaŭ, i ja zrazumieła, što takich mužčyn jašče nie bačyła. Ažno ceły harderob mnie pryvioz: ad letniaha da zimovaha.
Akinuŭ vokam maju novuju kvateru, skłaŭ śpis, čaho niama, nabyŭ nieabchodnaje ŭ budaŭničym hipiermarkiecie i svaimi rukami ŭsio pryładziŭ. Padpraviŭ, padkruciŭ, jašče i da majoj mamy pryjechaŭšy, taksama ŭsio adramantavaŭ.

Nasamreč nie važna ŭ jakim horadzie žyć. Važna, što ŭ ciabie ŭ sercy, a ŭ maim sercy — Biełaruś.
Jak znachodziła sabie zaniatak na Radzimie, tak znachodžu jaho i na čužynie. I Sabry choć i turecki vajskoviec, ale pa-sutnaści padtrymlivaje ŭsio, što ja rablu tut dla Biełarusi. Jon — častka hetaj spravy. Jon toj, chto zaraz trymaje techničnaje abstalavańnie majoj mini-studyi i moj duch.
«Ni z kim nie bačycca, ni z kim nie razmaŭlać. Ale damovilisia, što ź biełarusami možna»
— Ale ž u turkaŭ inšy mientalitet, relihija. Jak tam z pravami žančyny?
— Heta było: ni z kim nie sustrakacca, ni z kim nie razmaŭlać. Adzinaje damovilisia, što sa svaimi, biełarusami, heta mahčyma. Byŭ niezadavoleny, ale dazvoliŭ i ŭžo pryzvyčaiŭsia. Bo pryjazdžaŭ i Malavanyč, i Ivan Kirčuk, i inšyja biełarusy.
Ale ž pryniać biełaruskaha mužčynu da nas u kvateru ŭ hości — heta situacyja prosta niepieraadolnaja. Kaža, što kali budziem žyć u Biełarusi — moža što i źmienicca, ale tut tak.
Pieršy čas, kali płakała, Sabry prapanoŭvaŭ kupić mnie kvitok u Biełaruś, nie razumiejučy ŭ čym prablema: «Ty ž tolki na skrypcy hrała dy śpiavała…» Zaraz užo ŭsio viedaje.
Ślozy ŭ mianie časam byvajuć nibyta i na pustym miescy, ale jany majuć hłybokija pryčyny. Jašče doŭhi čas buduć apłakvacca nie tolki mnoj, a i ŭsimi biełarusami Vitold Ašurak i Aleś Puškin, ź jakimi nie adzin raz tančyli i ŭrešcie siabravali.
Z Sabry my razmaŭlajem doma na biełaruska-tureckaj trasiancy. Tamu časam navat nie adčuvaju, što ja ŭ Tureččynie.
Ale kali čuju tolki tureckuju movu ad siabroŭ Sabry, ci ad supracoŭnikaŭ kulturnaha centra, u mianie časam byvajuć niezrazumiełyja dumki: «Što ja tut rablu?» U sensie jak ja apynułasia ŭ čužoj krainie?
«Ja ceły hod źbiraju łupińnie cybuli, a jajki na Vialikdzień farbuje ŭžo Sabry»
— Što tyčycca roźnicy relihij, to Sabry musulmanin, a ja katalička. Na katalickaje Rastvo jon chodzić sa mnoj u kaścioł, francuzski. Siadzić usiu słužbu. Časam chodzić u miačeć. Jaho siamja žyvie biez relihijnaha fanatyzmu, tamu mianie, kataličku, prymajuć biez prablem.

A jašče ja ceły hod źbiraju łupińnie cybuli, a jajki na Vialikdzień farbuje ŭžo Sabry, bo jahonaja mama kaliści taksama farbavała. U niekatorych turkaŭ heta było ŭ tradycyi, vidać, ad pahanskich časoŭ.
— U vas paśla emihracyi ŭ Tureččynu byli ŭžo hastroli pa Amierycy i Polščy…
— To tak, sa Stambuła Sabry mnie pa dva razy nabyvaŭ kvitki dy strachoŭki ŭ Polšču i Amieryku. I papiarednie zamaŭlaŭ viehietaryjanskuju ježu ŭ samalot. Maje tury doŭžylisia kala miesiaca i byli nasyčanyja tvorčymi sustrečami ź biełarusami.
Raniej u Biełarusi ŭsie maje vystupy byli pad hitaru, ale tut, u Stambule, ja viarnułasia da svajho pieršaha instrumienta, padrychtavaŭšy bahatuju prahramu biełaruskich piesień pad pijanina. I ŭ padziaku Tureččynie — 30 tureckich piesień.
Uzhadała jašče adzin śmiešny momant. Kali daŭniej jeździła z hastrolami ŭ Amieryku, to niejak brała ŭroki vakału ŭ italjanskaha opiernaha śpievaka, jaki pracavaŭ u Mietrapoliten Opiera. A ŭ toj ža čas tam Płasida Daminha staviŭ opieru «Toska». Na repietycyi my ź im paznajomilisia, jon dobra adhukaŭsia pra našych muzykantaŭ, jak daviedaŭsia, što ja ź Biełarusi.

A praź niekalki dzion ŭ kaviarni Mietrapoliten Opiera adčuvaju, što mianie chtości kranaje za bok. Pavaročvajusia, a kala mianie ŭžo nikoha niama, i tolki Płasida Daminha staić na vychadzie kala dźviarej, hladzić na mianie i ŭśmichajecca. Italjanskaja ŭ mianie na toj momant była słabavataja, ale ŭsio ž kamplimientami my abmianiacca zdoleli.
Jašče ŭ Stambule ja ceły hod rychtuju da ŭstupnaha ispytu adnu tureckuju dziaŭčynu, jakaja ŭ 25 hadoŭ vyrašyła raspačać zajmacca muzykaj. Ale z dyscyplinaj u ich tut ŭsio našmat valniej, čym u nas, tamu praces navučańnia prachodzić vielmi składana, bo nie majuć jany ŭsiedlivaści.
Ja ž siabie pamiataju, jak zajmałasia na fartepijana pa piać hadzin, i pa stolki ž śpievami. U 16 hadoŭ mnie ŭsie nastaŭniki, jak adzin, skazali, što ja nikoli nie budu śpiavačkaj, što ŭ mianie niama naležnaha hołasu. Tady ja pryjechała da mamy i płakała: «Sensu niama žyć».
Ale chutka pryjšła ŭ siabie i vyrašyła, što nichto mnie nie ŭkaz, tupnuła nožkaj i skazała: «Budu!» Tamu i zajmałasia hadzinami, hadami. 31 hod pakłała na hetuju spravu i ŭsio ž urešcie dasiahnuła žadanaha vyniku.
Zaraz ja zapisvaju charavyja biełaruskija pieśni, sama śpiavaju na ŭsie hałasy. Dva razy pryjazdžaŭ da mianie syn z Polščy, to i jon dałučaŭsia da hetaj pracy, śpiavajučy mužčynskija hałasy.

My razam z synam zrabili knihu piesień «Hej ty, bratka Novy Hodzie», u jakuju ŭvajšli 15 vieršaŭ biełaruskich paetaŭ. Da ich ja napisała muzyku, a syn zrabiŭ aranžyroŭki.
Nasamreč našy pracy vielmi raznastajnyja. Na našym jutub-kanale možna znajści muzyku na luby hust i navat karaokie, bo mnie zaŭždy było važna, kab ludzi śpiavali taksama i sami, kab viedali svajo.
«Vielmi zachaciełasia prajścisia ŭzdoŭž Čornaha mora ad Stambuła da Hruzii»
— Što samaje składanaje ŭ emihracyi? Ci było niešta padobnaje da taho momantu, kali vy pryjšli da maci i skazali, što niama sensu žyć?
— Uvieś čas paśla 2020-ha, zdajecca, taki pieryjad. Časta byvajuć takija dumki, kali nie razumieješ pierśpiektyvu i što naohuł dalej. Nibyta ty jašče jość, jašče stvaraješ niešta važnaje — a ciabie niby i niama. Ty robiš jutub-kanał, vydaješ, śpiavaješ i — cišynia.
I ŭsio adno ja praciahvaju. Bo jość ludzi, jakija ratujucca maimi pieśniami. Heta nie dazvalaje mnie apuścić ruki. Nu i kaniešnie sens — syn i Sabry.

A jašče my z Sabry pačali chadzić u piešyja vandroŭki. Paśla taho, jak ja zacikaviłasia mapaj Tureččyny, mnie vielmi zachaciełasia prajścisia ŭzdoŭž Čornaha mora ad Stambuła da Hruzii. Voś užo čaćviorty hod idziem nievialikimi adlehłaściami, pa 20-30 kiłamietraŭ u dzień. To na dzień, to na dva dni vychodzim, jak čas dazvalaje. Mo hod za 10 dojdziem (śmiajecca).
— Što adkazvajecie tym, chto ličyć, što voś «znajšła sabie aliharcha i žyvie, prypiavajučy, ŭ Tureččynie»?
— Tak mianie jašče nichto nie pytaŭ. A kali b i zapytali, to adkazała b, što Sabry nijaki nie aliharch, a vajskoviec, praŭda, niezvyčajny, sapraŭdny marski kocik. Jon vielmi kruty, ale finansy śpiavajuć ramansy, jak toj kazaŭ. Niahledziačy na heta my spraŭlajemsia. Ja nie mahu ŭ Tureččynie pracavać i zarablać, tamu jon usiu finansavuju adkaznaść uziaŭ na siabie.
Sabry — u pierakładzie ciarpieńnie. To jon vielmi ciarplivy i va ŭsim mnie dapamahaje. Heta jak padarunak losu.
«Liču, što treba havaryć pra biełaruski Stambuł, što tut byli i zaraz jość biełarusy»
— Ja starajusia ŭ Stambule znajści niešta naša, biełaruskaje. Tut jość muziej Adama Mickieviča. Bo jon pryjechaŭ kab damaŭlacca z tureckim sułtanam, zrabić vojska i pajści vajavać z Rasiejaj. Ale ŭ darozie zachvareŭ i, ŭładkavaŭšysia ŭ novaj chacie, u joj i pamior. Jaho cieła dva miesiacy zachoŭvali ŭ Stambule, pakul šukali srodki, kab pieravieźci.

Dom, dzie spyniaŭsia i pamior Mickievič, byŭ draŭlany i adnojčy zhareŭ. Na tym ža miescy pa tych ža kanstrukcyjach dom adbudavali nanoŭ. I ŭ hetym trochpaviarchovym domie zaraz muziej, a ŭ padvalnym pamiaškańni nadmahille, dzie napisana, što tut dva miesiacy byŭ pachavany Adam Mickievič.
Jašče ŭ Stambule žyła Sałamieja Rusieckaja, pieršaja ŭ historyi Rečy Paspalitaj žančyna-lekarka. Jana vyjšła zamuž za lekara Jakuba Halpira, ad jaho i navučyłasia lekarskaj spravie. Lekavała žančyn z harema sułtana, bo mužčyn tudy nie puskali. Paśla jana apisała ŭsie pryhody ŭ svaich uspaminach, i heta vielmi cikava.
Kala paŭhoda ŭ Stambule žyŭ Michał Ahinski, pad imiem Žan Rydel, bo pryjechaŭ u Stambuł jak francuzski ahient. Mieŭ kantakt z francuzskaj ambasadaj i žyŭ u rajonie Hałackaj viežy. Ad jaje ŭniz da Basfora praściralisia mohiłki Kampo dej Morci. Ahinski ŭ svaich dziońnikach pisaŭ, što kožny dzień vychodziŭ tudy hulać, pić kavu, razmaŭlać ź minakami. Hetych mohiłak užo niama, u pačatku XX stahodździa ich pieranieśli ŭ inšaje miesca i zabudavali žyły rajon.
U toj ža čas paśla paŭstańnia 1830-1831-ch było šmat takich ža biežancaŭ, jak i my, jany taksama staralisia hurtavacca razam, tulalisia, jak i my, ciažkaje naša emihranckaje žyćcio…
Tady Adam Čartaryjski pasłaŭ siudy Michała Čajkoŭskaha z hrašyma, i jon nabyŭ kala Stambuła kavałak ziamli, na jakim paŭstancy (200 siemjaŭ) mieli mahčymaść pabudavać damy i vieści haspadarku. Zaraz taja miaścina ŭžo adzin z rajonaŭ Stambuła, nazyvajecca Pałanez kioj ci Adampol.
Jak ja pieršy raz pryjechała ŭ Stambuł, Sabry mianie tudy pavioz, bo taksama adčuŭ histaryčnuju suviaź hetaha miesca ź Biełaruśsiu. Tam i kaścioł, i vulica Mickieviča, katalickija mohiłki, kaviarnia «Kryha», muziej cioci Zosi. Maja duša zaŭždy tudy ciahniecca.


Liču, što treba havaryć pra biełaruski Stambuł, što tut byli i zaraz jość biełarusy.
Kali čałaviek prychodzić u čužuju krainu, jon časta hublaje hlebu pad nahami. Ale dla mianie hetaja hleba zaŭždy była ŭ sercy.
Ja pryviezła z saboj svaju movu, pieśniu, bol i nadzieju. Ja vieru, što navat kali ty adzin, i kali zdajecca, što ciabie nichto nie čuje — usio roŭna tvoj hołas patrebny. Bo jon nahadvaje inšym pra toje, što my jość. I što my vartyja być.
Taćciana Hrynievič vydała knihu z navahodnimi pieśniami
Biełarusizacyja Stambuła. Jak śpiavačka ź Minska z-za represij terminova pakinuła radzimu i ciapier žyvie ŭ Turcyi
«Vielmi padobna na Biełaruś». Jak žyvuć rełakanty ŭ Bałharyi
«Čarnahoryja nikomu nie choča davać prytułku». Biełaruska raskazała pra pieravahi i składanaści žyćcia ŭ hetaj krainie
Kamientary