«Mianie ŭziali ŭ lepšych tradycyjach SSSR. Adzin hałubiec paśpieŭ źjeści, a druhi nie. Tolki śmiatanaj jaho paliŭ»
Źmicier Bartosik parazmaŭlaŭ dla Budzma.org z žurnalistam, aŭtaram knihi «Pryhody Dziadzi Vici na Vaładarcy» Aleham Hruździłovičam i zapisaŭ jahonyja ŭspaminy pra dziacinstva, pryščepku biełaruščyny na ŭsio žyćcio, raźvitańnie z kamunizmam i šlach u žurnalistyku, a taksama pra čas, praviedzieny za kratami.

Staryja kaziematy
Mianie nie schapili na Arłoŭskaj, dzie daviałosia chavacca ŭ dvarach. Mianie nie zatrymlivali na Maršach. Mianie ŭziali ŭ lepšych tradycyjach SSSR. Z domu. Jak tolki sabraŭsia paviačerać. Hałubcy! Adzin paśpieŭ źjeści, a druhi nie. Tolki śmiatanaj jaho paliŭ… Potym uspaminaŭ jaho ŭvieś dzień.
Ja svaje sodni adbyvaŭ u Baranavičach. Heta byli albo kazarmy, pieraroblenyja pad kaziematy, albo heta była sapraŭdnaja carskaja turma. Kalidor, sklapieńni. Adrazu zaŭvažaješ, što heta staražytnaja pabudova. Adčuvaješ siabie paŭstancam XIX stahodździa. Ja nia moh tam ni narmalna čytać, bo vočy ŭžo nia tyja. Nia moh narmalna lažać na hetym metale. Tamu ŭspaminaŭ svajo žyćcio.
Siadzieš, prytuliśsia da ściany i ŭspaminaješ. Takija płasty z pamiaci padymajucca. Jakija, zdajecca, daŭno ŭžo zabyŭ. Nu nie kryžavanki ž razhadvać. Ja tam dla siabie zrabiŭ adkryćcio. Jak za apošnija časy raskvitnieli vydańni krasvordaŭ! Niby admysłova dla turmy i lahiera. Pakul my za svabodu zmahalisia, ludzi na niavoli hrošy zarablali.

Mara pra ziamlu
Moj baćka rodam z-pad Šarkaŭščyny, vioska Paški. Ale ja tam byvaŭ mała. Zusim małym.
A voś u samoj Šarkaŭščynie, kudy dziady pierajechali, ja pravioŭ niekalki letaŭ. I mnie tych niekalkich šarkaŭščynskich letaŭ chapiła, kab atrymać pryščepku biełaruščyny na ŭsio žyćcio.
Ja čuŭ, jak babula razmaŭlaje. Ja čuŭ, jak dzied havoryć. A tam ža mova amal idealnaja. I ŭ toj miascovaści jašče navat u darevalucyjny čas było i kulturnickaje, i biełaruskaje žyćcio. Maja babula dobra viazała kručkom. Ale navuku tuju jana zasvoiła na niejkich admysłovych kursach dla dziaŭčat. U 30-ja hady, za palakami, tam biełaruščyna žyła. U vyhladzie samadziejnych spektaklaŭ, narodnych śviataŭ. Padčas akupacyi ŭ Šarkaŭščynie stajaŭ atrad biełaruskaj samaachovy. Ale biełaruščynu ja pryniaŭ ad babki. Ja ad jaje čuŭ kazki, jak mužyk ziamlu araŭ, jak miadźviedź na mužyka zalez, jašče niejkija.
A «Novaja ziamla» lažała ŭ nas na palicy, na samym bačnym miescy. Niby Biblija. Tata nas pryčaščaŭ da hetaj knihi. I mnie było cikava čytać. Hetuju knihu varta mieć jak nastolnuju. Tam usia sutnaść biełarusa. Kali ja jaje čytaŭ, ja razumieŭ, što heta kniha pra majho dzieda. Bo jon urešcie ŭźbiŭsia na svaju ziamlu! I taja ziamla dastałasia vielmi ciažka. Prapradzied mieŭ dobry kavałak ziamli. Ale ž usio dzialiłasia pamiž šmatlikimi dziećmi.
I moj pradzied Ipalit musiŭ pajechać u Pieciarburh. Vyvučyŭsia tam na pamočnika mašynista. Paznajomiŭsia tam sa svajoj budučaj žonkaj. Ahrypinaj z-pad Pskova. Pryjechaŭ ź joj da svajho baćki Jakuba. Toj pahladzieŭ i nia daŭ dazvołu na šlub. Ty haładraniec, jana haładranka. A heta ž nia prosta dazvoł. Baćka razam z błasłavieńniem daje synu kavałak ziamli. Ale toj pasłužyŭ, staŭ niadrennyja hrošy atrymlivać. Javiŭsia ŭžo ŭ formie čyhunačnika! I jaje svajaki ŭžo pahadzilisia. Nu, tut užo i Jakub pahadziŭsia. A słužyŭ jon na stancyi Dno.
U 1918 hodzie jon zdoleŭ viarnucca ŭ Biełaruś z hetaha Dna. Razam ź dziećmi. Dzied moj mały byŭ. A ŭžo ž miaža paŭstała polska-savieckaja. Ipalit śpisaŭsia sa svajakami. Tyja pajechali da miažy. Damovilisia z pamiežnikami. Prysłali padvodu. Paśpieŭ viarnucca da svajoj ziamli. Jakaja dastałasia ŭ spadčynu majmu dziedu.
Takaja była cikavaja historyja. Što pradzieda mabilizavali jak čyhunačnika ŭ Čyrvonaje vojska, kali pačałasia [vajna — red.], polska-saviecki front pakaciŭsia ŭ 1920-m na Zachad. I potym, kali palaki viarnulisia ŭ Šarkaŭščynu, jaho ciahali na dopyty. Miesiac jon prasiadzieŭ u turmie. Ale razabralisia i adpuścili. Bo nie sam ža. Pad pryhniotam pajšoŭ. Nie stralaŭ, nie zabivaŭ.
A druhi moj dzied u hety čas, dzied pa matčynaj linii, byŭ jakraz čyrvonaarmiejcam, jakoha vazili tudy, pad Varšavu, vajavać. I kali ich tam raźbili, jon źbieh i žyŭ na svaim chutary na Homielščynie. I jaho za dezercirstva balšaviki adpravili budavać Biełamorkanał. A ŭ 1938 hodzie ŭvohule rasstralali. I mahło tak stacca, što pradzied Ipalit vioz svajho budučaha ziacia na varšaŭski front.
Ale samaje trahičnaje ŭ hetaj fantazii — jaki los u adnaho, i jaki ŭ druhoha. Adnaho palaki adpuścili, a druhoha balšaviki dabili amal praz dvaccać hadoŭ. Spakojnaha žyćcia nie atrymałasia. Prypomnili dezercirstva. Potym byŭ danos, što da jaho nočču niejki vieršnik pryjaždžaŭ. A ŭ tyja ž časy poŭna bałachoŭcaŭ chadziła. I jon adsiadzieŭ, viarnuŭsia ź Biełamorkanała, paśpieŭ maju mamu začać. A potym Vialiki teror. I jaho abvinavacili ŭ tym, što jon nibyta ŭ čarzie skazaŭ, što ŭ samich praduktaŭ nie chapaje, a ŭ Hišpaniju honim chleb ešełonami. Chto heta moh čuć? U jakoj čarzie? Ale za antysavieckuju prapahandu rasstralali.
Špacyr pa źnikłym horadzie
Ja časta błukaju ŭ snach pa tym Bieraści, jakoha niama. Pa horadzie XVIII stahodździa. Dzie jašče stajać staryja kamianicy, chramy. Hetym źnikłym miestam ja zachapiŭsia jašče ŭ škole. My časam zachodzili ŭ krajaznaŭčy muzej, jaki tady byŭ u budynku kaścioła. I voś tam ja ŭpieršyniu ŭbačyŭ staražytnuju hraviuru, takaja zaraz visić u mianie doma, dzie vyjaŭlena staradaŭniaje Bieraście. Hetaja vyjava jak u dziacinstvie zapała ŭ hałavu, tak dahetul mnie i śnicca. Ja chadžu pa hetych vulicach. Pryčym časam traplaju ŭ toj budučy čas, kali ŭ tym horadzie ŭsio adbudavana. Chodziać ekskursii pa adnoŭlenym starym mieście. Havorać, jak tut zrujnavali horad, jak paśla była cytadel, jak paśla ŭsio adnaŭlali.
Darečy, ideju hetuju, pra adnaŭleńnie staroha miesta, ja pačuŭ jašče školnikam, u 1975 hodzie. U nas byli niezvyčajnyja nastaŭniki. Nastaŭnica fizyki, ja pamiataju, prynosiła i davała nam pačytać «Majstra i Marharytu». Pieradrukavanuju z časopisa. A inšaja nastaŭnica, anhielskaj movy, Taciana Mikałajeŭna Piatrušyna, siabravała z maładymi supracoŭnikami abłasnoj hazety «Zaria». I voś ad jaje my pačuli historyju, jak jany abmiarkoŭvali — navošta było budavać hety memaryjał, bo kali-niebudź pryjdziecca adnaŭlać staroje miesta. Voś takija razmovy dalatali da nas u tyja časy, vielmi dalokija ad pierabudovy. Biełaruskaje žyćcio išło.
Vučyŭsia ja, syn mera, u vielmi dobraj bresckaj dziaviataj škole. Ale da «załatoj moładzi» ja siabie nie adnošu. Jak ja zaraz razumieju, na zachodnich savieckich terytoryjach hetaja źjava nie prajaviłasia. Adzin raz ja na sabie adčuŭ, što baćka moža jak načalnik zastupicca.
Niejak my pajšli ŭ dziasiataj klasie na tancy. I paśla tancaŭ usie vychodziać z tancplacoŭki, i staić milicyjant i niekaha nie puskaje. Hruba siabie pavodzić. Ja padychodžu da jaho i kažu: «A Vy znajecie, čamu milicyjanieraŭ nazyvajuć miantami?». Taki junačy maksymalizm ź mianie papior. Nu, jon tut ža mianie skruciŭ, vyklikaŭ UAZik, i pavieźli. I pakul vieźli, ja kryčaŭ, što «ja syn Hruździłoviča! Vy zaraz mianie adpuścicie!» Nu i sapraŭdy. Pasiadzieŭ ja, moža, z hadzinu ŭ «małpoŭniku». Potym mianie vypuścili. I baćka mnie ŭstaviŭ! «Kab bolš takoha nie było! Ty mianie hańbiš! Ty navošta majo proźvišča ŭspaminaŭ? Traiŭsia? Ciarpi. Ty čaho mianie padstaŭlaješ?». Ale heta byŭ adziny vypadak majoj «załatoj maładości».
U Breście, kali i była sapraŭdnaja «załataja moładź», dyk jana była nie ŭ asiarodku kampartyi ci abłvykankama. A sa sfery handlu. Tam ža była cełaja baza «Sovtransavto». Vieźli tavary z Eŭropy, niejkija italjanskija boty, džynsy, šmotki. Toje, što za valutu kuplałasia. Hetaje dabro davoziłasia da Bresta i razhružałasia. Tut byli vielizarnyja bazy. Kožny načalnik takoj sajuznaj bazy bolšy za abłasnoha mera. Voś ich dzieci chadzili ŭ dublonkach dy džynsach. Moža, u Maskvie dzie i byli raskošnyja raźmierkavalniki dla partyjnaj elity.
A ŭ Breście raskoša vyjaŭlałasia ŭ tym, što na 7 listapada i na 1 traŭnia načalniki atrymlivali padarunkavy nabor, dzie byŭ kavałak kiłbasy, banačka ikry dy niekalki vobłaŭ. I pakul baćka prychodziŭ z pracy, my z bratam tyja vobły źjadali. Biednyja hałodnyja dzieci biełaruskaj namienklatury. Kali dla dziaciej handlaroŭ i vajskoŭcaŭ stalica była Maskva, dyk dla baćki stalicaj byŭ Minsk. Kudy jon rehularna jeździŭ na sesii. Bo byŭ dva terminy deputatam Viarchoŭnaha Savieta BSSR. I ŭsio jahonaje načalstva było ŭ Minsku.
Z pravaviernaha kamsamolca ŭ antysavietčyki
Padčas turmy ja šmat čaho ŭspaminaŭ. U tym liku i svoj šlach u žurnalistyku. Ja ž u škole byŭ pa pierakanańniach čyrvony revalucyjaner. Nu, a jakim ja moh jašče być u toj čas? Ja vielmi pieražyvaŭ za sytuacyju ŭ Čyli, kali źvierhli Aljende.
Pamiataju, jak ja radavaŭsia, kali ŭ 1974 hodzie sacyjalist Fransua Miteran vyjhraŭ pieršy tur na prezydenckich vybarach. Zabiahaju ŭ klasu i kryču — Miterana abrali! Na mianie ŭsie hladziać jak na varjata, u tym liku i nastaŭnica. Što takoje? Chto taki Miteran?
A potym adbyłasia revalucyja ŭ Partuhalii. Revalucyja hvaździkoŭ. Byŭ taki žurnalist Ihar Fiesunienka, jaki pracavaŭ u Partuhalii i ahladaŭ tyja padziei ŭ «Pravdie».
Mianie tak zachapiła heta ŭsio! I ja sačyŭ z zachapleńniem, jak pavialičvajecca na planecie čyrvony lahier. Voś jašče adna kraina da nas adyšła! I paśla padziej u Partuhalii ja staŭ rehularna čytać presu, i ŭ vyniku mnie samomu zachaciełasia stać žurnalistam. Partuhalskaja revalucyja i dahetul vyłučajecca. Niezdarma jaje zaraz zhadvajuć časta. Bo tuju revalucyju ździejśnili kapitany. Nie hienerały prykormlenyja, a tyja maładyja aficery, na jakich i my spadziavalisia. Moža, jany jašče i źjaviacca.
Majo raźvitańnie z kamunizmam adbyvałasia pastupova. Paśla pieršaha kursu mianie zamiest kanikuł zavierbavała takoje vydańnie «Znamia Junosti. Na studienčieskoj strojkie». Heta byŭ dadatak da Respublikanskaj kamsamolskaj hazety dla tych, chto pracuje ŭ studenckich budatradach. I ŭ kožnaj vobłaści byŭ karespandent. I tak ja pieršyja dva miesiacy pracavaŭ u Viciebsku. Žyŭ u internacie medycynskaha instytuta.
Da mianie prychodzili cyničnyja studentki medyčki i adkryvali mnie vočy na žyćcio. Toje drenna, heta drenna. A ja ź imi spračajusia! Ja im raskazvaju, jak u nas u Savieckim Sajuzie ŭsio vydatna! Nu a čym mnie drenna? Žyviem u trochpakajovaj kvatery, skončyŭ muzyčnuju škołu, maju novyja čaraviki. Navat vobłu pa śviatach jem. Što jašče treba dla ščaścia? A jany na mianie hladziać, jak na inšapłanietnika. Maŭlaŭ, vy žyćcia nia viedajecie.
A potym ja na nastupnuju praktyku pryjaždžaju ŭ rajonku, u «Zaru nad Buham», potym ja jedu ŭ budaŭničy atrad. Dzie pakrysie adkryvajecca žyćcio. Ale poŭnaje praćvierazieńnie adbyłosia, jak ja papracavaŭ u hazecie «Intehrał» i mianie ŭziali lektaram u abkam kamsamoła. Ja ŭžo žanaty, dzicia. I ja pajšoŭ u abkam faktyčna zarablać na kvateru. Ale ja pahladzieŭ hetuju systemu znutry i ŭbačyŭ, nakolki jana hniłaja. Jak usie hetyja ideały, pra jakija ja maryŭ, im usim «do fonaria».

Asablivy byŭ šok, kali ja pajechaŭ na Festyval moładzi i studentaŭ u Maskvie. Kamsamolskija važaki dumajuć ab tym, jak by nabić kišeni. My žyli pad Maskvoj, kala spartyŭnaj bazy, pabudavanaj da Alimpijady-80. Ja niejak zajšoŭ na hetu bazu. Vielizarnaje pamiaškańnie, dziasiatki kabinak z raźbitymi ŭnitazami, vannami. Karcina, jak paśla varožaha našeścia. I ŭvieś hety pahrom aśviatlajecca elektryčnymi lampačkami. Vyklučalnikaŭ niama, a lampački harać. Marnujucca hrošy, i ŭsim plavać.
I na tym festyvali ja bačyŭ toje samaje. Naš abaviazak byŭ sustrakać zamiežnych haściej u aeraporcie Šieriemieťjevo i daryć roznyja nalepki, znački dy matroški. I sakratar abkama, jaki kiravaŭ našaj hrupaj, usio hetaje dabro sabie ciahnuŭ. Nabivaŭ kišeni hetymi značkami. I jon nie adzin byŭ taki. Uvieś aktyŭ byŭ prosta chvory na hetuju chalavu. Ja tady całkam rasčaravaŭsia ŭ hetaj systemie, i kali pačałasia pieriestrojka, užo byŭ całkam da jaje padrychtavany.
Idealahičnaja partyzanka
Naprykancy 80-ch ja pracavaŭ adkaznym sakratarom u «Znamieni Junosti». Užo byŭ u Estonii Narodny Front, u Łatvii Narodny Front. U nas tut zabaraniałasia navat zhadvać pra narodnyja franty. A ja sam makietavaŭ treciuju staronku, mižnarodnuju. Ja biaru materyjały z APN, liberalnaha ahienctva sajuznaha. Ja biaru ŭ ich materyjalčyk pra estonski Narodny Front i zapuskaju jaho ŭ «zamiežnuju» pałasu. I niekalki takich publikacyj prajšło. Potym niechta z načalstva heta zaŭvažyŭ: «Ty što robiš?». Nu, ja ŭklučyŭ prastačka. Maŭlaŭ, treba było miesca zapoŭnić. Tak atrymałasia.
«Znamia Junosti» tych časoŭ — heta kamanda prafesijanałaŭ. Alaksandr Kłaskoŭski, Łarysa Sajenka, Pavieł Uładzimiraŭ, Aleś Lipaj, Halina Ajzienštadt. My jašče da siaredziny 90-ch hadoŭ byli vielmi ŭpłyvovym vydańniem. I nakład u nas byŭ siemsot tysiač.
Dziakujučy našaj papularnaści praz našu hazetu chacieli zapuścić u Biełarusi skandalny list Niny Andrejevaj. U sakaviku 1988-ha ŭ hazecie «Sovietskaja Rośsija» vyjšaŭ jaje skandalny artykuł «Nie mohu postupaťsia principami». Hetki balšavicki manifest, staliniscki. I pačałasia chvala pieradrukovak u abłasnych partyjnych hazetach. Centralnyja vydańni aściarožničajuć. Harbačoŭ jedzie niekudy ŭ adpačynak. A ŭ nas ža «Vandeja pierastrojki»! U hety čas idzie zahad nadrukavać hety artykuł u nas, u Biełarusi. Ale dzie? U «Źviazdu» ž nia sunieš. Ci ŭ centralnuju «Sovietskuju Biełoruśsiju».
A voś jość «Znamia Junosti» ź vielizarnym tyražom. A ja — adkazny sakratar. Da mianie prychodzić redaktar Sałamacha i padčas razmovy, pamiž spravaŭ, kidaje hranki ŭžo nabranaha materyjała. Maŭlaŭ, pastaŭ heta na subotu. I chucieńka raźvitaŭsia.
Ja pačynaju heta čytać. I razumieju, što heta poŭnaje dno. I heta chočuć praz nas praciahnuć. I jak heta spynić? Ja ž jak adkazny sakratar nie mahu nie vykanać daručeńnia. Ja chucieńka, a ŭžo piatnica, sklikaju redkalehiju i pakazvaju hety tekst. I pastanavili nie padpisać taki makiet. Hazeta pajšła ŭ druk ź inšym materyjałami. Niešta inšaje pastavili. U paniadziełak skandał. Pryjechaŭ instruktar CK KPB Krukoŭski, jaki adkazvaŭ za presu: «Vy što narabili?» Mianie vyklikajuć. Kažu — takoje rašeńnie redkalehii. Heta supiarečyć kursu partyi na pierabudovu. I prachodzić dva dni. Harbačoŭ viarnuŭsia z adpačynku. Jamu pakłali heta na stoł. Kazali navat, što da jaho dajšli čutki pra našu hazetu, jakaja admoviłasia hety tekst drukavać. U vyniku čym skončyłasia. Prychodzić Sałamacha praz dva dni. Paciskaje mnie ruku. «Małajcy, tavaryšy! Dziakuj! Adkazna padyšli da spravy! Vyratavali honar hazety!».
Kali arhanizoŭvaŭsia Biełaruski Narodny Front, ja jašče pracavaŭ adkaznym sakratarom. I arhkamitet pa stvareńni BNF arhanizavaŭ u Kurapatach subotnik. Ja sam ź dziećmi pryjaždžaŭ. My tam pracavali, hallo prybirali. Nu, a potym ja napisaŭ natatku pra hety subotnik. A načalstva biare i zdymaje, što heta arhanizavaŭ BNF. Maŭlaŭ, adbyŭsia subotnik, ludzi sabralisia prybrali, i ŭsio. Nu, mnie škada było zusim zdymać materyjał. Usio ž ludzi pracavali. I ja pahadziŭsia z takoj cenzuraj. Vyjšaŭ materyjał. I ŭ toj ža dzień telefonny zvanok.
Padymaju. Paźniak zvonić. Spadar Hruździłovič. My Vas pavažajem jak žurnalista. Ale čamu niama zhadki pra Narodny Front? Ja jamu patłumačyŭ, što była zhadka. Ale źniali. Ja paličyŭ patrebnym zhadkaj achviaravać, kab dać u druk samu natatku. «Nastupnym razam nie pahadžajciesia. Kali nia chočuć zhadvać Narodny Front, tady ŭvohule nia treba». Raźvitalisia, pakłaŭ trubku. Usio ž mianie heta začapiła. Jak ža Paźniak siabie afišuje zanadta. Značyć, dla jaho nia važna, što ludzi pryjšli ŭ Kurapaty i prybrali? A toje, ci było heta Narodnym Frontam zroblena? Ciapier ja razumieju, što heta zvyčajnyja pavodziny palityka. Ale ž tady inšy čas byŭ. I mierali my nie palitykaj, nie pijar-šumam, a spravami.
Voś siońnia čym mierać? Ty braŭ udzieł u Maršach? Choć raz? Nie, nia braŭ? Dyk što ty mnie budzieš havaryć pra palityku? Pačynajučy z kastryčnika, vyjści na Marš — heta ryzykavać, što ciabie pasadziać.
A hetych veteranaŭ BNF ja na Maršach štości nia bačyŭ.

«Jaki Sajuz razvalili»
Moj baćka pamiataje jaho, jak jon słužyŭ u pamiežnych vojskach. Jon byŭ kamsorham. U štabie siadzieŭ. I tam, pry štabie byŭ muzej pamiežnaha atrada. I Łukašenka tam časam pravodziŭ ekskursii. Baćka jaho dobra zapomniŭ. Vysoki, składna havoryć. Ale ni ź jakimi aŭčarami pa pałasie jon nia biehaŭ.
A mnie ŭspaminajecca taki vypadak. Ja byŭ parlamenckim karespandentam u «Narodnaj hazecie». Ja padychodžu da jaho pa kamentar. Pra niejki pryniaty zakon. I jon pačynaje mnie havaryć. Adbarabaniŭ. Ja zadavoleny, jon zadavoleny. I ja ŭžo sabraŭsia sychodzić, jak tut padbiahaje da jaho žurnalist z hazety «Tovariŝ». I prosić jaho prakamentavać toj samy pryniaty zakon. I Łukašenka na hetuju ž temu pačynaje kazać jamu dyjametralna supraćlehłaje. Jon chvilinu nazad kazaŭ mnie z adnoj pazycyi, a zaraz užo zusim inšaje. Ni fiha sabie — dumaju. I tady ja pierakanaŭsia, što jon zaŭždy kaža toje, što ludzi chočuć pačuć. Ale jon nia byŭ tady niejkaj zaŭvažnaj fihuraj, kab pra jaho niešta dumać. Jon byŭ adzin z mnohich. Ale vysnovu pra jahonuju ščyraść ja zrabiŭ. Ale, kali jon havaryŭ, dyk havaryŭ vyrazna, uzvažana. Byccam heta nie šarahovy kamentar, a pramova z trybuny.
I jašče adzin epizod. Časam deputaty hulali ŭ futboł. Nu i niejak sabrałasia kamanda maładych deputataŭ, a kab było bolš hulcoŭ, zaprašali časam žurnalistaŭ. A ja ž taksama hulaŭ u futboł! Tamu z radaściu niejak dałučyŭsia da ich kamandy. Pole zabiaśpiečvaŭ taki byŭ deputat-vajskoviec Paŭłaŭ. Jon damaŭlaŭsia sa spartkompleksam va Ŭruččy. A tam ža jašče była saŭna! Nu, jakija ž deputaty biez saŭny. Zahružalisia na płoščy Niezaležnaści, kala Doma ŭradu. Pajechali da haścinicy «Kastryčnickaj» i stajali tam, moža, chvilin dziesiać. Kaho čakajem? Antončyk kaža: «Sašu čakajem. Jon ža tut žyvie». I voś prybiahaje Łukašenka. U čyrvonym spartovym kaściumie. Jak zaŭždy, niečym niezadavoleny. Navat «dziakuj» nie skazaŭ, što jaho pačakali. I adrazu, jak sieŭ, pamiž im i deputatami z apazycyi ŭspychnuli sprečki. Potym byŭ futboł, dzie dva momanty mnie asabliva zapomnilisia.
Pieršaje, jon hulaje podła. Jon nie daruje čałavieku, jaki jaho abvioŭ. Jon biažyć za im i bje pa nahach. Jon tak niekalki razoŭ Labiedźku lahaŭ. Ja hladzieŭ i afihievaŭ — što za varjat! Tak nie pryniata! Tym bolš, siońnia my hulajem u adnoj kamandzie, zaŭtra ŭ druhoj. Jak tak možna? Heta nikomu nie darujecca. Bić pa nahach u tavaryskaj abstanoŭcy.
Nu i druhi momant. Pry ŭsioj jahonaj hruznaści, niepavarotlivaści, časam jon traplaŭ niadrenna. Adnojčy ledź nie ź siaredziny pola ŭ «dziaviatku» patrapiŭ z razvarotu. Chacia jak hulec jon drenny. Biehać jon nia moža, praryvacca nia moža. Tolki pichnuć kaho. Ale ž zdala papaŭ.
Ale samaje cikavaje było paśla futbołu. Pajšli ŭsie ŭ łaźniu. Vypivać pačali. I ŭsčałasia razmova pra budučaje prezydenctva. I jon tam, u parylni, usim prysutnym zajaŭlaŭ, što «ja budu prezydentam». Jaho tam padniali na śmiech. Žartavali, kpili. Jon adbivaŭsia, spračaŭsia. Potym byli sprečki pra Saviecki Sajuz. Dajšło da žorstkich słovaŭ, navat da abrazaŭ. Ja ŭ hety momant vyjšaŭ. A tam kala łaźni sažałka nievialikaja. Kab z parylni buchnucca. Nu ja ŭ jaje zalez i rassłablajusia. I raptam dźviery rasčyniajucca, i vychodzić Saša. Čyrvony, rasparany. I biažyć da mianie.
Buchajecca ŭ sažałku, vynyrvaje. A jahonaja čupryna, katoraja zvyčajna chitrazačasanaja, jana ŭsia na jahonym tvary, kali vynyrnuŭ. Toje jašče vidovišča. I ja dumaju — jak by jaho supakoić. U mianie ŭžo fraza była na jazyku: «Dy supakojciesia. Što Vy tak blizka da serca bieracie?».
A jon svaju hałavu z vady vysoŭvaje, z hetym tvaram, jak u rusałki, vadu vyplunuŭ i kaža: «Jaki Sajuz, b***, razvalili!». Mianie niby chałodnaj vadoj abdało. Ni fiha sabie! Čałaviek u takich umovach!
Zamiest taho, kab rassłabicca paśla pary, pakajfavać. A jon uvieś čas zły i pra Sajuz dumaje. Ja hetuju frazu potym uspaminaŭ, kali Łukašenka, užo budučy prezydentam, jeździŭ ź Jelcynym na MTZ. I ja tam apynuŭsia pobač. I jon tam kazaŭ Jelcynu — voś, heta ž nia tolki naš zavod, heta i vaš zavod. I tady ja ŭ hazecie «Svaboda» napisaŭ artykuł pra toje, što Łukašenka jaŭna maryć pra toje, kab uznačalić Rasieju. Hetaje «vaša — naša» pobač ź niamohłym Jelcynym. Ale paśla toj łaźni ja daŭ sabie słova nikoli pra jaho nie pisać. I nie pisaŭ.
Za kratami
Tam uźnikali nia toje, što sprečki, ale haračyja abmierkavańni. Vialisia surjoznyja dysputy. Ci treba zachoŭvać śmiarotnuju karu? Paśla znajšli bolš cikavuju prablemu. Dyskryminacyja ŁHBT, ci varta im dazvalać usynaŭlać dziaciej. A adzin kryminalnik, jaki adsiedzieŭ vosiem hadoŭ, kaliści bambiŭ roznyja kijoski, prosta chapaŭsia za hałavu. Vy što heta abmiarkoŭvajecie? Kali b tut siadzieli złodziei i daviedalisia, što vy hetuju temu navat prosta abmiarkoŭvajecie — pry nastupnaj chodcy vy b užo chadzili z mačałkaj. Jon nas znajomiŭ z turemnaj leksikaj. Pravodziŭ taki likbiez. Što takoje «škonka». A samoha jaho ŭziali za nacyjanalny ściah. Chadziŭ ź biełaruskim ściaham pa Sucharavie.
Ja zaŭždy havaryŭ pa-biełarusku. I maich maładych kaleh časam apanoŭvała ideja «z zaŭtrašniaha dnia havaryć tolki pa-biełarusku». Ale pačynaŭsia novy dzień, jak praviła, z mata. Jak praviła, z mata na adzin adras.

Kali ja vyjšaŭ z Baranavič, mnie było vielmi ciažka viartacca ŭ hetuju temu. Ja ž pišu pra heta ŭžo bolš za dvaccać hadoŭ! Pačynajučy ad pieršych pasadak, ad pieršych «Čarnobylskich šlachoŭ». I tak ad usiaho hetaha motašna. A tut jašče sam pieražyŭ. I znoŭ u heta ŭsio viartacca.
Ale da hetaha leta, jak by ty ni pisaŭ pra čałavieka ŭ turmie, usio roŭna atrymajecca paviarchoŭna. Niby chłusiš. I kali ty sam heta ŭsio pieražyŭ, stanovicca lahčej. Ja ŭžo sam mahu skazać — a ŭ mianie było tak, ja ciabie razumieju. A ź inšaha boku, mnie baluča ŭsio heta ŭspaminać, pražyvać.
Takaja reč u mianie była. Pačynajecca sud nada mnoj. Usie chłopcy, ź jakimi siadzieŭ, aŭtamatam atrymlivali pa piatnaccać sodniaŭ. Jany ŭsie praź piać chvilin viartajucca. A mnie pryvodziać advakata. Baču žonku, kaleh. Heta ŭsio zaciahvajecca. Baču, što sudździa šukaje niejkija padstavy, kab mianie nie pasadzić: «Kolki Vam hadoŭ? Kali Vy vychodzicie na pensiju? Jakija ŭ Vas chvaroby?». Bačna, što niešta choča. Ź niekim raicca. Potym pierapynak. Ja baču, što jany mohuć mianie i admazać. Z adnaho boku, mnie radasna. A ź inšaha, niejak niajomka. Jak u tym anekdocie pra partyzana. Pierad chłopcami niaŭdobna. Usim pa 15 sutak, a mnie štraf. Dumaju, nu choć by dziesiać sutak dali. Zhodny i na dziesiać! I tut mnie abviaščajuć piatnaccać. Ja pačynaju hnieŭna kidać sudździ: «Ja nia zhodny! Ja budu abskaržvać!». A sam pra siabie padumaŭ — nu j dobra.
Potym, kali ŭsio adsiedzieŭ i pierachvareŭ, ja ŭžo ničoha nie abskardžvaŭ. Mnie było brydka ŭ sud chadzić. Pačynajecca maja adsidka ŭ Baranavičach. I praź piać sutak adsiedki ja ŭžo padumaŭ, što zhodny byŭ by i na dziesiać. A jašče praź dzień zhodny byŭ by i na štraf. Vieś hieraizm prajšoŭ.
Dumaješ, na chaleru takija vyprabavańni? Da bytavych niazručnaściaŭ možna pryzvyčaicca. Ale ty nia možaš siabie pryzvyčaić, asabliva ŭ takim vieku, da prynižalnaha staŭleńnia. «Ruki za śpinu! Hłaza nie padymać! Hladzieć u poł!».
Matracy vydavali. I ŭsim dali narmalnyja, a mnie niejki biasformieny miašok. Ja jaho ŭziaŭ. Papior u kamieru. A potym hladžu — va ŭsich novyja. Nu, dumaju, skažu. Vychodžu ŭ kalidor. I tut ža: «Što! Papytka pabieha!». I hety ichny brech mianie bolš za ŭsio vyvodziŭ.
Bajusia, što kali b mianie ŭ aŭtazaku pačali bić, ja b daŭ u adkaz. Ja b nie strymaŭsia. Bačać ža, što čałaviek užo sivy, niemałady. A jany ŭsio roŭna tak staviacca. Jany, viadoma, tak vykonvajuć instrukcyi. Ale jašče nakładajucca dźvie rečy. Pa-pieršaje, ich niavychavanaść. A druhoje — idealahičnaje vychavańnie. Jany ŭsie pierakananyja, što my ŭsie kuplenyja.
Pamiataju taki epizod. Akreścina. Idzie sud. I pakul vynosiacca rašeńni, vychodžu ŭ kalidor. Siadžu. A ŭ susiednim pakoi sudziać dziaŭčynu z Narhasu. A jašče dziaŭčynka, padzielnica, siadzić pobač sa mnoj. Pytajusia — a Vas za što? Dy voś, kažuć, vyjšli na try chviliny pastajać ź plakacikam. Potym vychodzić jaje siabroŭka, siadaje na jaje miesca, a taja pajšła ŭ pakoj. U siabroŭki ślozy. Što takoje, pytajusia. Piatnaccać sutak. Za try chviliny ź plakatam. Płača.
Ja siadžu nasuprać. Kalidor, viertuchai chodziać. Ja joj kažu — nie chvalujciesia tak, nie pieražyvajcie. Pryjdzie čas, budziecie jašče hanarycca, što byŭ taki epizod u Vašym žyćci. I tut viertuchaj: «Što jej havaryš! Čem ana budziet hardzicca? Jej žyzń słamali takije kak ty!». Dy ja, kažu, supakoić čałavieka chaču. «Kavo ty chočeš uspakoić? Puść dumajet, što dziełajet!». A jana tak na jaho pahladzieła i kaža sa ślazoj: «Eta nie on mnie słamał žyzń. Mnie druhoj čiełaviek słamał žyzń!». Kino!
Kamientary