Trubiać truby haradzienskija… Nu zusim pa‑letapisnamu. U parku imia Žana Emanuela Žylibera. Z błohu Siarhieja Astraŭca.
Trubiać truby haradzienskija… Nu zusim pa‑letapisnamu. Uziaŭsia ja repartaž zrabić: u parku Žylibera pačynaje biaspłatna hrać dla publiki arkestar «Haradzienskija truby». Dzień śviatočny, i nievialiki park sustrakaje tysiačami ludziej, jakim na truby ŭvohule naplavać. I samaje prykraje, što ja nie znachodžu arkestrantaŭ. A nieba robicca husta‑sinim i praciahvaje ciamnieć i voś užo ciažeje pa‑nad Kryvoj aficynaj i placykam Antonija Tyzenhaŭza.
I ŭ rešcie rešt ja baču trubačoŭ na susiednim placy—na pamoście dla papsy dy isteryčnych dy‑džejaŭ z davoli prymityŭnych i adnolkavych radyjostancyj. Jany nie dajuć mnie žyć spakojna, prymušajuć razdražniona začyniać vokny ŭletku i pavialičvać huk telekanału z rok‑muzykaj. A voś truby—zusim inšaja reč, mnie chočacca pačuć mienavita truby haradzienskija, zapisać ichnija huki, zapisać samich trubačoŭ i publiku. Publiki niašmat: časova niama dy‑džejaŭ, niama papsy.
Atrymlivajecca sumbur: baču asobnaha muzyku, što nijak nia moža nakurycca, inšyja ŭładkoŭvajucca na vuličnaj scenie, rychtujucca da hrańnia, vymaju dyktafon, z fotaaparatam dumaju pačakać. Pyrskaje doždž, jak z łancuha sarvaŭšysia—viecier, ja havaru ŭ dyktafon pra heta, pra notnyja arkušy, što raźlacielisia pa placy, ledź paśpiavaju raspnuć parason. Sapraŭdny hvałtoŭny doždž, chacia i z husta‑ciomnaj chmary, jakaja papiaredžvała. Usio skančajecca žudasnaj nadniomanskaj zalevaj.
«Haradzienskija truby» buduć hrać dvojčy dla paciašańnia haradžanaŭ u parku kultury i adpačynku pracoŭnych imia karaleŭskaha batanika, chirurha i h.d. Žana Emanuela Žylibera. Tak, dvojčy na tydzień, jak paviedamlaje abviestka. Značycca, repartaž: dubl dva. Dzień, kali ty žavieš, jak raślina, jakuju ščodra palili. Ceły dzień biezupynny doždž. Doždž nie pieraškadžaje tabie pisać tvaje apaviadańni, jon tolki spryjaje. Časam tolki z repartažam nie atrymajecca. Ale ž i dy‑džei tady chavajucca i maŭčać. Moža pjuć piva, moža harełku.
Fajna, kali nazva horadu, jakoha ty nia bačyŭ, uźnikaje ŭ śviadomaści ŭ suviazi z radkom ź letapisu: pra tyja ž truby haradzienskija, pra Niamihi kryvavyja bierahi albo pra viadomaha žaleznaha voŭka. Hety horad pačynaje ciabie vabić, ty jašče nia viedaješ navat čamu. I potym jon apraŭdvaje tvaje spadziavańni, ty znajomišsia ź im i tabie bolej nia chočacca jaho pakidać. Navat kali ty nie pačuŭ trubaŭ. A mo' j dobra? Kab raptam nie zahučali uvuššu na kapył ijerychonskich.
Tak i paet naš Maksim začaravany byŭ niekali letapisnymi trubami…
Kamientary