Google znajšoŭ hetaje słova ŭ internecie tolki adzin raz, a jano žyvie

Historyja pra cikavaje słoŭca ź vioski, na jakoje ŭ horadzie kruciać palcam la skroni.
Babka Zosia z našaj vioski raspuściła ŭsiu haspadarku — pradała kania i karovu, troch aviečak, z parsiučka narabiła kiłbas, vantrabianak dy palandvic, a kury sami niekudy źnikli. Nie mieła ŭžo siłaŭ ničoha trymać u svaje 78 — žyła adna, dzieci vyjechali ŭ horad, ale najhorš pieraškadžała haspadyni kalena — zusim nie hnułasia, raspuchła i časta baleła.
Dzieci zavieźli babku Zosiu padlačycca ŭ špital u Miensk. Babka — asoba nadzvyčaj kantaktnaja — u lakarni pačała adrazu z usimi znajomicca dy pierakazvać viaskovyja historyi.
Najbolš lubiła babka Zosia apoviedy pra kachańnie — «chto, kali, jak i z kim lubiŭsia». Hetak staličnyja daktary i pacyjenty mieli mahčymaść pasłuchać historyju, jakaja adbyłasia šmat hadoŭ tamu ŭ vioscy pad Ašmianoju.
U Župranach
— Byŭ niejak paśla vajny adzin chłopiec dobraha rodu, sa šlachty. I pačaŭ jon chadzić da adnoj mužyčki, ale nadta z tvaru charošaj. I mocna jon kachaŭsia, ale matka jahonaja nadta nie chacieła, kab jon mužyčku ŭ chatu pryvioŭ. Uziała siakieru, pryniesła, pakłała pierad im na paroh i budzie kazać: «Siačy matcy ŭ hałavu albo hrudzi, ale nie biary mužyčki». Toj chłopiec musiŭ matki słuchacca, bo raniej z hetym stroha było, nie ciapieraka, što dzieci baćkoŭ nahami pirhajuć. Ale prajšło trochu času, i matka taja pamiarła. I chłopiec dumaŭ užo ŭ svaty da svajoj prysuchi jechać, ale toj užo ŭ hałavie ŭsio papierastaŭlałasia, bo pačali kałchozy rabić, i jana ŭžo dumała, kab lepiej zamuž vyjści za jakoha pradsiadaciela. I vyjšła za bryhadzira, troje dziaciej u ich było, a chłopiec toj, jaki hedak kachaŭsia, tak i astaŭsia adzin babylom, raśpiŭsia, ściahaŭsia, chadziŭ u niejkich łachmanach parvanych, karełych. A ŭžo taja mužyčka ŭ mahazin u vioscy pajšła pracavać. A chłopiec usio adno pryjdzie taki ŭčarnieły, zaśliniŭšysia, da mahazina, stanie pad akno i pahladaje ciškom, kab choć trochu miłaj palubavacca. Tak jon pa hetaj kabiecie mleŭ, tak miždžeŭ, kab choć chvilinu na jaje pahladzieć.
Kali babka Zosia viarnułasia dachaty, to raskazvała ŭ vioscy, što daktorki dy inšyja pacyjenty časam krucili palcami kala skroniaŭ na jejnyja słovy.
— Babuška, a vy po-biełorusski hovoritie? Čto-to nie vieritsia. A čto eto značit «miždžeć? — pytalisia ŭ mienskim špitali.
A babka adkazvała:
— Ale, peŭna, čystaje biełaruskaje słova hena, takoje viaskovaje prosta»
— Padurnieli ludzi ŭžo ŭ tym Miensku, — ciškom, kab nichto nie pačuŭ, pryznavałasia mnie pa sakrecie babka Zosia. — Užo nijak im nie dahodziš… Najlepiej to siadzi, maŭčy i nie adhukajsia, to jašče, moža, ciabie niejak ścierpiać.
Pomnik Francišku Bahuševiču ŭ Župranach
«Miždžeć» — rodnaje słoŭca jak dla babki Zosi, hetak i dla mianie, sotni razoŭ čutaje ad miascovych ludziej u maich Župranach. «Až miždžeŭ, kab u hości da svata zajechać», — mohuć tak skazać. Albo: «Až miždžeła dziaŭčyna na tancy iści». Jano dapamahaje akreślić vielmi vialikaje žadańnie: «miždžeć» — vielmi chacieć.
Fiksuje hetaje słoŭca Słoŭnik biełaruskich havorak paŭnočna-zachodniaj Biełarusi i jaje pahraničča. Daśledniki pačuli «miždžeć» u vioscy Mali Astravieckaha rajonu i dali jamu tłumačeńnie jak «karcieć». Słoŭnik padaje prykład užyvańnia hetaha słova taksama ŭ luboŭnym kantekście: «Až miždžyć — jak choča žanicca, tak chacieŭ jaje brać»
Google va ŭsim siecivie znajšoŭ hetaje słova tolki adzin raz — u Internet-słoŭniku rasiejska-biełaruskich adpaviednikaŭ Aleha Minkina. Tam «miždžeć» tłumačycca jak «patrabavać niešta nyćciom». I sapraŭdy, dzicia, da prykładu, moža miždžeć, kab jamu dali łasunak abo zavieźli na biełaruskamoŭny ranišnik u Miensk.

Google znachodzić słova «miždžeć» tolki adzin raz
«Miždžeć» — heta, biezumoŭna, pradaŭniaje našaje słova, jakoje maje bałckaje pachodžańnie. Moža, župranskaje «miždžeć» maje supolnaje pachodžańnie z sučasnym litoŭskim «myžčioti — padsikvać, sikać małymi porcyjami». Mahčyma, niekali słovaŭ z bałckim radavodam było ŭ Župranach i bolej, ale inšyja staryja vyrazy pryzabylisia, a takoje, padavałasia b, słova nizkaha stylu zastałosia.
«Miždžeć», peŭna, prynieśli ŭ Župrany šmatlikija stahodździ tamu nazad paŭdzikija indajeŭrapiejskija plamiony. A ciapier ich paŭtaraje babka Zosia, jedučy na abied bulbianyja aładki.
— Niekali dačka mienšaja ŭsio miždžeła, kab ja joj takich aładak narabiła, a ciapier advykła zusim, vyjadaje ŭ horadzie svaje haradskija mihdały…
I krekča babka Zosia ŭ astyłaj chacie, šepča svaje paciery, soŭhajecca pa pustych pakojach u samocie, słuchaje, ci dzie nie zaźvinić mucha. I navat taja ci to lanujecca, ci to chvareje, zašyŭšysia niedzie pad stol, ale zusim nie źvinić.
A jon ža tak apuściŭsia, zaros, kaŭtun u hałavie, navat śmiardzieła ad jaho, — uzhadvaje jana daŭniejšuju historyju pra niaščasnaje kachańnie šlachciča. — A tak ža kachaŭ tuju pradavačku, až śviaciŭsia, kali jaje bačyŭ. Ot ža mocnaje kachańnie jakoje byvaje!
Babka Zosia ŭzdychaje. A ja hadaju, pra što miždžyć jejnaje serca. Žančyna advaročvajecca dy raptam kaža:
— Aj, durnaja taja dzieŭka była, što za bryhadzira pajšła. Durnaja ja była, mazhoŭ ni kaliva nie mieła…
Kamientary